sobota, 4 kwietnia 2015

Pandemonium w klinice "Fiasko" CZ.3

Uwaga, zawiera mały spoiler KnB3 i Akame ga Kill (tu duży)
_____________________________________________________

Kiedy wstawałam o mały włos nie dostałam palpitacji serca. Cudem uszłam z życiem! Drastycznie blisko mojej twarzy znalazł się Marcin, wpatrując się uważnie, jakby zobaczył na mojej niej uosobienie najświętszej panienki…  Ok, ja wiem, że jestem super, ale bez przesady!
-Co robisz idioto? –warknęłam na niego. No przepraszam, ale chyba zna takie pojęcie ja „przestrzeń osobista”, prawda?
-Idioto? No wiesz co?! –zmierzyłam go wzrokiem. Ten koleś się przebrał… znowu. Tym razem założył strasznie ciasne, oczojeb… rażące oczy, żółte rurki i zieloną, workowatą koszulkę z, o Zeusie, niebieskim mopsem. Nie ogarniesz, nawet nie próbuj Karo! Nie narażaj mózgu na tak wielki wysiłek. Jeszcze ci się uda. Lepiej nie ryzykować.
-Wybacz idiota to złe określenie- co robisz cioto? –zrobił minę smutnego psiaka.
-Karo! Jesteś najgorsza! –skwitował, odwrócił się na pięcie i dodał stojąc do mnie plecami –A ja ci tylko chciałem powiedzieć, że ci dzwonił telefon. –nadął policzki kontynuując –Ale teraz już ci nie powiem!
„Już to zrobiłeś człowieku mający różową piankę zamiast mózgu” pomyślałam. Odruchowo zerknęłam na szafkę, na szczęście urządzenie było na miejscu. Uff ten dziwak go nie zabrał. Kto wie co takiemu w głowie siedzi? (Oprócz różowej, radioaktywnej pianki)Zaraz, zaraz…Coś było nie tak! Blondyn poruszał ramionami, tłumiąc śmiech. Jerunie, Chryste, n Teutatesa i Kłapouchego! Ja mu oczy wydłubię!
-Co żeś zrobił? Odebrałeś?!? –jego mina była potwierdzeniem moich słów, więc rzuciłam w niego tym co miałam pod ręką. Pech chciał, że była to akurat kula… trudno, jakoś potem po nią wstanę.
-ŁAAA! Nie bij, wytłumacz! –widząc mój wzrok i gest wróżący ciskanie kolejnymi przedmiotami, wystawił mi język i wybiegł na korytarz drąc się w niebogłosy, trzaskając przy tym drzwiami. Kretyn… Boże z kim ja żyję? Właśnie. Telefon! Spojrzałam w nadziei na ekran i westchnęłam. Oczywiście! Ja tu leżę narażona na przebywanie z debilami i gejami, a ta nawet nie zadzwoni, nie napisze… Ech, a jak babcia mówiła, żeby wybierać mądrze przyjaciół to byłam zajęta grzebaniem w pieluchie… pielusze? Pieluszce? Nie ważne. Ważne, kto dzwonił i rozmawiał z Marcinem. O! Nati! Chciałam zadzwonić, ale przeczytałam od niej wiadomość. Słotki Jezu… a może słodki? Łorewa! Inglisz górą, polski zostawię moherom.
                                                           29/03/2015, 12:46
                                            Od: Niewiarygodny kobra „N”
              Uuuu! To powodzenia ;) życzę szczęścia Karo <3 Wracaj szybko… chociaż nie, lepiej nie                                                             rozstawajcie się ;D
      
Zaraz, co?!? Co ten głąb jej nagadał? Szybko wzięłam się za odpisanie. „Czekaj, co ten głupek ci nagadał? Wziął mój telefon i zaczął gadać jakieś dyrdymały!” Szybko otrzymałam odpowiedź:
                                                           29/03/2015, 12:52
                                          Od:Niewiarygodny kobra „N”
                         Jaaaasne, winny się tłumaczy! ;P Już się tak nie wstydź i przyznaj!

 To chyba jakieś żarty… ale Nati się przynajmniej mną zainteresowała, nie to co Kaju! Co zrobisz? Nic nie zrobisz. Dałam za wygraną i odłożyłam urządzenie. Jednak od razu jak to zrobiłam zadzwonił. Co ja jestem, jakiś posraniec szczęścia? Spojrzałam na ekran sceptycznie (wow znowu jakieś trudniejsze słowo) Normalnie Karo na erudytę(i kolejne!)!
-Karo? Sorki, że dzwonię tak wcześnie…
-Jest 13:00 Kaju.
-No właśnie mówię, że wcześnie. Jak tam w szpitalu? –łał, pamiętała! Cud się stał, róbcie zdjęcia, piszcie artykuły.
-Ogólnie to dobrze, jeszcze nie miałam… -przerwała mi, bezczel jeden.
-Super! To ci coś powiem na pocieszenie. W trzecim sezonie Kise ma kontuzje. Trochę jak z tobą nie? Biedaczeeek! Nie ty, on.
-Deklu nie spoileruj! Czy ja ci mówię, że w Akame ga Kill Tatsumi umrze?
-Nie? –spytała nie pewnie.
-No właśnie.
-Czekaj! Jak mogłaś? Ejjj on nie może umrzeć! – ta to ma zapłon…dalej już słyszałam tylko smarkanie i biadolenie.
-Możesz mi chociaż nie jęczeć w słuchawkę? Sama zaczęłaś!
-No co ty, jak jęczeć to tylko do ciebie! – krzyknęła entuzjastycznie, po czym dało się słyszeć charakterystyczne ‘pac’i zaraz po tym ‘auć’ zapewne świadczące o tym, że po drugiej stronie słuchawki miał miejsce efektywny facepalm.
-Serio? – spytałam ubawiona jak dziecko bawiące się w kałuży błota.
-Nie! Na niby –sarknęła – To kiedy wracasz?
-Nie wiem, po operacji jeszcze mnie rehabilitacja czeka.
-Czego?! Mózgu? Nareszcie się za to wzięli. Ale wiesz im później, tym gorzej…
-Ha. Ha. Ha! Bardzo śmieszne, mądra się znalazła.
-Ja przynajmniej umiem się przyznać do mojego stylu i wdzięku.
-Do czego?!
-Moje głupoty. Czekaj idę obudzić tatę. – po chwili radosnego ‘’tup, tup’’ usłyszałam krzyk w stylu „Kurczaki z rożna!”, wrzaski ‘Aaaaaa!’ i głośne dźwięki ucieczki. Darła się jak gwałcona dziewica, potem zaczęła się śmiać i to by było na tyle z naszej rozmowie. Połączenie zostało przerwane. Co ja się z nią mam? Takich ludzi to się powinno zamykać w klatkach do Zoo, żeby nic sobie nie zrobili i przy okazji atrakcją byli. Ale rymuję hyhyhy. Czujecie to? W dodatku takie złotodajne pomysły za mnie wychodzą. Nic tylko prezesem firmy zostać!

 Nagle do pokoju wlazły trzy osoby. Wszystkie, o nie, miały walizki i wszyscy byli, o tak, przystojnymi facetami!
____________________________________________
Dzięki za cierpliwość i Wesołych Świąt! :3
~~KAJU

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz